Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
toniezręcznieimrozmawiaćwobecnościkogoś
trzeciego,więcudała,żenicniezauważyła.Pochwiliktoś
nadepnąłnajejstopę.Natychmiastdoszładowniosku,
żetopanMasiępomylił.
–Chunhua,jeślichceszcośpowiedzieć,toproszę,nie
krępujsię–niewytrzymaławreszcie.
Chunhuazaśmiałasiętajemniczo.
–Jestcoś,naczymmożnadobrzezarobić,alenie
wiem,czychciałabyśwejśćznamiwspółkę.
–Comasznamyśli?–zapytałaXiaohong.
–MaszkluczdomagazynupanaTana?
–Mam.
–Ichybawiesz,ilewartjestzłomwtymmagazynie?
–Wiem.
–PanTanmatamtegomnóstwoiniesprawdzailości
ażtakskrupulatnie.Jestempewna,żemogłabyś
comiesiącpotrochustamtądcośwynosić.
Mypomoglibyśmycitoupłynnić,idzielilibyśmysię
zyskami30-70albo40-60,jaktamchcesz.Ipokilku
miesiącachbyśmysięzmyli,cotynato?
Xiaohongoniemiała.Wduchupomyślała,żepan
MaipanTanznająsięprzecieżjakłysekonie?
Spochmurniała.
–Muszęsięnadtymzastanowić–powiedziała.
Taknaprawdęniebyłonadczymmyśleć,podobny
pomysłprzyszedłjejjużwcześniejdogłowy.Wyniosła
nawettrochętowaruwartegojakieśpięćsetyuanów
iuszłaznimsporykawałek.Ukrytypodubraniemzłom
robiłsięciepłyodbliskościjejciała.Tobyłonocą,ulice