Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Pracowałaśkiedyśwrestauracji?mężczyznabyłnią
wyraźniezainteresowany.
Już,siomistąd,niemacosięrozgadywać
szefowazsurowąminązaczęłagoprzeganiaćniby
kurę.
Xiaohongbyłaskonfundowanacałąsytuacją,ale
rozumiała,żeto,cobyłoatrakcyjnedlamężczyzn,
kobietomsięraczejniepodobało.Gustakobieceimęskie
zawszestałydosiebiejakbywopozycji.
Mężczyznawyprostowałsięikołyszącsięwzbyt
luźnychspodniach,wyszedł.Xiaohongwychodząc,
wpadłanazrobionezprzezroczystegoszkładrzwiztakim
impetem,żepociemniałojejprzedoczami.
Słońcestałowzenicie.Xiaohongidąc,deptałagłowę
swojegowłasnegocienia.Omaływłos,awpadłaby
dorynsztoka,wktórymzgniłyarbuzobnażałswoje
czerwonewnętrze.Muchy,czarnejakpestki,ciasno
goobsiadły.GdyXiaohongprzeszłaobok,wzleciały
wgóręzbzyczeniem,uformowałykrągiznówopadły.
Liściedrzewkurczyłysięodsłońca.Wbrzuchuburczało
itakcholerniechciałosięjejpić!Wyjęłamonetę,kupiła
sobielizaklodowywkształciebananaiwkładając,
iwysuwającgorazporazzust,zaczęławczytywaćsię
wplakatynaklejonenaścianachbudynkówisłupach
elektrycznych.Lekarzwojskowyprzyjmiepacjentów
zchorobamiwenerycznymi,zproblemamizprostatą,
zsyfilisem,rzeżączką…Żadnejpracydlaniej.
Hej!ktośkogośwoła?Słońcegrzejetak,
żetorówniedobrzemogąbyćhalucynacje.