Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Sijiangszerokootworzyłaswojemałeoczyosadzone
wokrągłejbuzi,zmierzyłaXiaohongzdziwionym
spojrzeniemiznówjezamknęła.
Kurde,niezasypiaj,porozmawiajzemnątrochę.
Xiaohongszturchnęłaporazkolejny.
JaztobąporozmawiampowiedziałLiMazi,
przysuwającsiębliżejdoniej.Latarniezaoknem
zbłyskiemprzemykałyobok.
Tenpociągjedziestrasznieszybko,
miniedobrze!Xiaohongzakryłaustadłoniąipobiegła
dołazienki.
Wysiadamy,wysiadamy!krzyczałLiMazi.
Jużjesteśmy?Xiaohongprzebudziłasięiwyjrzała
zaokno.Zobaczyłatablicęznapisem„Guangzhou”,
ichciałaiśćspaćdalej.
Wysiadamy!pociągnąłMazi.
Wszędzieciemno,choćokowykol,gdziejesteśmy?
Sijiangotarłasennąślinęzkącikówustiwyjrzałaprzez
okno.Wkręguświatłapadającegozlatarnitłoczylisię
ludzie,całerodziny,otoczonedużymiimałymi
pakunkami.
Wysiadamy!MamyprzesiadkęwGuangzhou!
O.Zaraz!Gdziemójportfel?Och,nie,nigdzie
goniewidzę!przebudziwszysiędokońca,Sijiang
zaczęłagrzebaćpokieszeniach.Gdytylkopoczuła,żenic
wnichniema,natychmiastpodniosłakrzyk.
Niemożliwe,popatrzdokładnie.Gdziegowsadziłaś?
zapytałMazi.
NotutajSijiangzadarłakurtkę,ukazująckieszenie