Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Czarzmaterializowałkilkanaściemetrównadziemią.Zanimzorientowałasię,cojej
grozi,jużspadałanadachjakiejśprzybudówki.„Dobrze,żejestemwtympancerzu”,
przemknęłojejprzezmyślizimpetemuderzyławdrewnianegontypokrywającedach.Z
hukiemprzebiłasiędownętrzaispadłanagrzędępomiędzykury.Przestraszonydróbz
głośnymzniezadowoleniagdakaniem,machającskrzydłami,rozpierzchłsiępokurniku.
Marta,oszołomiona,siedziałanaziemi,patrzącdookoła,zaskoczonaniemniejniżwówczas,
gdyspadała.Chwilętrwaławbezruchu,analizującsytuację.Ponieważdoniczego
konstruktywnegoniedoszła,postanowiławyjśćnazewnątrz.Beztruduwstałananogi.
Ponowniewzbudzającogromneoburzeniewśróddrobiu,przeszłapomiędzynimdodużych
drzwikurnika.Wmomencie,kiedyjeotworzyła,ostrewidłyuderzyływpierś.Gdybynie
pancerz,któryponownieuratowałjejżycie,byłobynaprawdęźle.Tymczasemmetalowe
prętyodbiłysięodniego,aonabłyskawiczniepochwyciłazakij,naktórymbyły
zamocowane,ipociągnęłajewbok.Dziękiswojejnadludzkiejsile,wytrąciłazrównowagi
postawnegomężczyznęipotężnymkopnięciempowaliłagonaziemię.Trzymającwidły,
popatrzyłananiego,poczymwyszłanazewnątrz,przytrzymującdrzwi,abysięnie
zamknęły.
Gdziejajestem?powiedziałasamadosiebie,patrzącnanietypowązabudowę.
Jakiścholernyskansendodała.Tylkodlaczegotakwitajątuprzybyszów?znówzapytała
samąsiebie.
Jejupadeknadachkurnikamusiałchybaobudzićcałąwioskę,bowiemzwszystkich
stronzaczęlinadchodzićuzbrojeniludzie.Niektórzymieliproce,coodgadła,gdykilka
kamienitrafiłowróżnemiejsca,odbijającsięodpancerza.Zaplecamizapiałkogut,
obwieszczającwszystkimrychłenadejścieświtu.Popatrzyładookoła.Zaplecamikurnikz
nieprzytomnymmężczyzną,aonaotoczonaprzezuzbrojonąjakzakrólaĆwieczkagrupę,co
najmniejniezadowolonychludzi.
Jeżelitozpowoduprzerwaniawamsnu,toprzepraszampowiedziała,podnosząc
jednocześniedogóryręce.
Tengest,coprawdazatrzymałwszystkichbędącychnajbliżejniejwmiejscu,aleci,co
najwyraźniejdopieroopuściliswojesypialnie,nadalpatrzylinaniąniezbytprzyjaźnie.
Powalonyprzezniąmężczyznazacząłdochodzićdosiebie.Jeszczeniecooszołomiony,
ostrożniepodnosiłsiędosiedzącejpozycji.Odetchnęłazulgą.
Zaniegorównieżprzepraszam,alezaatakowałmnie,noi…oberwałdodała.
JestemoficeremABWi
Ciągdalszywypowiedziprzerwałjejgłośnyokrzyk.Jakiśrosłejbudowy,bo
przewyższającyoponadgłowę,typ,rozpychającsiębrutalnieprzeztłum,podszedłdoniej.
Powiedziałcośwobcymjęzykuinajwyraźniejczekałnajejodpowiedź.
Togdziejajestem?zapytaławjęzykupolskim.
Tenznówcośdoniejpowiedział,aleonaitakniebyławstaniemuodpowiedzieć.
Zresztąonnajwyraźniejteżjejnierozumiał.Wreszcierozzłoszczonypchnąłrękąwpierś,
sięzatoczyła.
Niccinierobię,totyteżsięmnienieczepiajpowiedziałajeszczeugodowym
tonem,opuszczającręce.
Tennajwyraźniejczułsiębardzoważny,albowiemchciałpchnąćponownie.Marta
chwyciłagozarękęgrubościkonaru.Ztrudemwykręciłamuzaplecy,apotemswoją
4