Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
irzeczywiściezobaczyławłasnyskuterstojący
wpłomieniachobokśmietnika.Ojcieczszedłztaboretu,
trzymającwrękachswójkarabinzczasówwojny
algierskiej.
Cotywyprawiasz?Czyśtykompletnieoszalał?
Nonie,cozadużo,toniezdrowo!uniósłsiępan
Zajtun,podkreślającswójakcentrepatriantazAlgierii.
ZmusilidowyjazdupaniąZelmatti,zmusilidowyjazdu
nieszczęsnegoSerge’aTouatiego,chybaniemyślisz,
żemnieteżimsięudazmusićdowyjazdu!
Ja’ilchciaławyjąćkarabinzrąkojca,alepaniczniebała
siębroni.Zresztąonitakniebyłwstanieodblokować
mechanizmupodajnika.Widziała,jakgniewopuszczajego
drżącedłonieiwypływanadolnączęśćtwarzy.Teraz
staruszekzaczniesiędławić,wrzeszczećiprzeklinać.
Wpadniewgniewizaczniemamrotaćsamwswoim
kącie,czyliwszystkownormie.
Zadzwoniwszynapolicję,Ja’ilprzyglądałasięprzez
oknokrwawympromieniomsłońcaschodzącegocoraz
niżejnadrugimkońcuulicy.Jejskutercichopłonął;
wyglądałtaksurrealistycznie,żeJa’ilniemalprzestała
onimmyśleć.
KuzynFu’adastrzelałdoSzawisza.
Imczęściejpowtarzałasobiewduchutozdanie,aby
munadaćjakąkolwiektreść,tymbardziejsłowa
zaczynałyżyćwłasnymżyciemiwyglądaćjak
abstrakcyjnewoluty,pozbawionewszelkiejnatury
iniemogącejużnieśćżadnegoznaczenia.
Zamknęłaoczy,apochwiliznowujeotworzyła
naciche,jakbysparaliżowanesąsiedztwo.Widoczna
woddalisalakoncertowaimieniaBaldassareGaluppiego
beztrudugórowałamajestatemnadcałąokolicą;
wpogodnewieczoryzawszenastępowałmoment,gdy
tarczazachodzącegosłońcapojawiałasięwidealnie
prostokątnymprześwicietegoultranowoczesnego,
niezwyklekosztownegobudynku,zdaniemjejojca
kompletniezbędnego,którySzawiszzbudowałnasamym
początkuswojejpierwszejkadencjiwGrogny.
MójBożeprychnąłpanZajtun.Maszpojęcie,