Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
doprzysypiającychztyłuchłopców.
Młodszy,Bartek,budzisię,aleniewcelunawiązania
dyskusjinatematprzebojówzimnejfali.
Chcemisięsikuoznajmia,marszczącczoło.
Zachwilępowinnabyćjakaśstacjastwierdza
spokojnieAlbert,żałując,żewogólesięodezwał.
Trzebabyłokorzystaćzostatnichchwilspokoju.
Alejachcęteraz!Krzykchłopcanadobre
rozpraszasennąatmosferęwsamochodzie.
Ontakma.Mamamówi,żetozaniedługo
przejdzie.Lepiejsięzatrzymajmy,bozaczniewariować
mówiznudzonymgłosemstarszybrat.
Dobrze,dobrze,zarazsięzatrzymujemy...
wzdychaAlbertiwtymmomenciemajużpewność,
żewtymrokunależałozostaćwdomu.Włącza
kierunkowskazizjeżdżanapobocze.
Lasciągnącysięwzdłuższosytogłówniewysokie
świerki.Ziemiajestpokrytacienkąwarstwąśniegu.
Bartek,gdytylkosamochódzatrzymujesię,wyskakuje
ibiegniemiędzydrzewa.
Idęznim!wołaKamil,widzącoburzonąminę
babci.
Śniegtrzeszczypodbutami.Słońcewstałodopiero
kilkanaścieminuttemuiniebonadlasemjestjeszcze
różowo-pomarańczowe.GdyKamilwidzibrata
kucającegomiędzydrzewamiiprzyglądającegosię
czemuś,jeszczeprzezchwilęmyśli,żewszystkojest
wporządku.Dopierogdypodchodzibliżej,widziśnieg
czerwonyodkrwi.
Dziadku!Chodźtuszybko!wrzeszczyKamil.
Albertwściekłybiegnieprzezlas.Widzimłodszego
zwnukówkucającegowśródkrwistychplamnaśniegu,