Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pochwilidostrzegajegomokrąodłeztwarz.
Cosiędzieje!?wołazszosyAlicja.
Niemaodpowiedzi,zatoKamilzauważacośjeszcze.
Paręmetrówdalej,podnajniższymigałęziamiświerków
leżynagiekobiececiało,całewekrwi.
Patrztam...szepczechłopiecirobikrok
doprzodu,alecofasię,słyszącgłosdziadka.
Weźmałegodosamochodu!rozkazujezimno
Albertisamostrożniepodchodzidodziewczyny.
Widokpokiereszowanychzwłokwiększośćosób
przyprawiłbyomdłości,aleAlbertwciągutrzydziestu
latpracywszpitaluwidziałwielezmasakrowanychciał.
Ofiarywypadkówczypożarównierobiąjednaktak
wstrząsającegowrażenia,jakwidokciała,którezostało
skatowane.Dziewczynamawyrwanewłosy,każdy
centymetrjejskórypokrywająsiniakialboślady
pooparzeniach.Ten,ktojejtozrobił,możejeszczebyć
wpobliżu.Krwawaścieżkawśniegu,prowadząca
odmiejsca,gdziekucałBartek,dociała,wygląda
naświeżą.Ktośniósłodszosyprzezlas,aleniedał
rady.Upuściłciałoiciągnąłjejeszczekilkametrów
pośniegu,żebyukryćzwłokizadrzewami.Gdzieś
polewejstronietrzaskagałąź.Możetobyłmój
nieostrożnykrok?Stojękilkadziesiątmetrówdalej
iobserwujęstarszegomężczyznępochylonegonad
ciałemWeroniki,amożeleżęwjejłóżkuiniemogęsię
podnieść?Znowusłychaćchrupnięciegałązki.Albert
gwałtownieodwracagłowęiwytężawzrok.Totylko
sarnaprzebiegamiędzydrzewami.Oddychazulgą.
Drżącąrękąszukatętnicynaszyidziewczyny.
Pochwilioddychazulgąporazdrugi.Onajeszczeżyje.