Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Bezmedycznegożargonu,paniedoktorze.
Jaksłodkoichlubniejestumrzećzaojczyznę,
mojapani!
Ojczyznę?Ledwiedomekletniskowyosierocisz.
Nieprawda.Tamojczyzna,gdziecidobrze.
takcidobrzenaściółce?
Gdziewaćpannalubichadzać,tamiściółkanie
przeszkadza!Panitakasroga,żeksiążkąszermuje!Aja
zdobrocisercadoniej,jaknakardiologaprzystało.
Jaknakardiologa,tobymmożeiniewzbraniała…
Aletamsięjużoginekologięocierało…
Ocierało?Czyjadobrzesłyszę?
Podniosłaksiążkęwobronnymgeście.Położyłem
głowęnajejłonie.Zanurzyłapalcewmoichwłosach.
Poddałemsiępieszczotom.
Wieszcomiprzyszłodogłowy?spytała.
Oczywiścieniewiedziałem.Nierozumiem,dlaczego
kobietymająciągotydoretorycznychpytań.
Sprzedajmywszystkoiwyjedźmystąd.
Gdybypowiedziała,żewłaśniekosmiciwylądowali
nagrobliitrzebaskoczyćdosklepupododatkowe
steki,niemógłbymmiećbardziejzaskoczonejminy.
Zazwyczajkobietymnożąproblemy,gdychodzi
owiększeprzedsięwzcia,żeniewspomnęotrudzie
wybraniasukienkinabaldobroczynny,Haniazaś
potrafiłapodjąćdecyzjęottak.Inieważne,czymusiała
zaciągnąćkredyt,żebykupićnowyobraz,czysprzedać
obraz,żebyspłacićkredyt.Wszystkorobiłosięsamo,
onatylkopokazywałapalcem.Byłabydoskonałym