Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Terazmiałosiętozmienić,boDziennikarzczułpod
skórąmrowienie.Źródłoprzekazałomuinformację
ozmienionymterminiepochówku.Dziennikarzowi
zapaliłasięlampkakontrolna.Wiedziałjuż,żewkrótce
przyjdzieczasowocobrania.
Wszystkosprzyjałotemu,żebynaceremoniizjawiła
sięgarstkaosób.Klasanieposłałaswoich
przedstawicieli,szkołaniewydelegowałaoficjeli.Jak
powiedziałnamdyrektorZespołuSzkółPrywatnych
„Lumen”:„Pomocpotrzebnajestterazżywym,nie
umarłym”.
Tapomocobjawiłasiępodpostaciąakademii
naDzieńNauczyciela.Ciałopedagogiczne
dowiedziawszysiępóźniej,żeominęłaich
martyrologicznaatrakcja,odetchnęłozulgą,żenie
zostałoprzymuszonedowylewanianadtrumną
krokodylichłez.Wgodziniekwiatów,bombonierek
iwiecznychpiórpogrzebbyłniemalobelgą.
PersonelzeszpitalaświętegoJanarównieżnie
dostąpiłzaszczytuobecności,czemutrudnosię
dziwić.Pogrzebwypadłwdzieńroboczy,wgodzinach
największegooblężeniaoddziałów.
Lekarze,pielęgniarki,oddziałoweisalowemiały
wplanachważniejszesprawy,niżostatniepożegnanie
jakiejśtamcórkiordynatora.Mamykwadrans
napacjentamówililekarze.Musimyzrobićtrzynaście
zastrzykówolfenu,dziesięćmilgammyicztery