Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
garniturbędziepotrzebny.Reasumując:byliśmywobcymkraju,bez
pomysłu,bezpieniędzy,alewgarniturach.
Wówczaszdałemsobiesprawę,żeniktnanasniepatrzy.Nie
wyglądaliśmybanalniewszarychjednorzędówkachzpoliestru
(materiałucałkowicienaZachodzienieznanego).Musieliśmyrzucać
sięwoczy.ByłotoprzedrozszerzeniemUnii,kiedysieroty
zwalizkaminiestanowiłyjeszczestałegoelementukrajobrazu.
Zadałemsobiepytanie:czemuciludzienanasniepatrzą?Ależadna
odpowiedźnieprzychodziła.CałąwiedzęoIrlandiiopierałem
naksiążceHenrichaBölla,któryrozpływałsięw„echach”i„achach”.
Spodziewałemsię,żeodrazuspotkanasjakaśmiłaprzygoda.
Najlepiejerotyczna.Żetłumwesołychdziewczątporwienas
dozabawy.Omotarudymiwarkoczami.Alenictakiegonienastąpiło.
Niestety.
Niewiem,jakdługotakstaliśmy.Dziesięć,piętnaścieminut.
Pogodawtymczasiezmieniłasiękilkakrotnie.Razwychodziło,raz
zachodziłosłońce.Zacinałzimny,oceanicznywiatr.Kilkumężczyzn
przeszłowsamychpodkoszulkachinikt,pozanami,niezwrócił
nanichuwagi.Przezcałyczasmilczeliśmy.Pierwszewrażeniebyło
taksilne,żeniewiedzieliśmy,copowiedzieć.
ObokprzeszedłMurzynzpapierowątorbąprzytkniętądotwarzy.
Inhalowałsię.Czymś.
Wpierwszejkolejnościpotrzebowaliśmynoclegu.Ruszyliśmy,nie
mającpojęcia,dokądidziemy.Niewiedzieliśmy,czyzbliżamysię,czy
oddalamyodcentrum.Poprostuszliśmy.Azanamiwlekłysię
walizki.Cokilkakrokówprzystawaliśmy.Poliestrowegarniturynie
przepuszczaływilgoci,copotęgowałodyskomfortsytuacji.Zapytałem
kilkuosób,czyznająjakiśtani(podkreślałemtosłowo)nocleg.
Ipotwierdziłasięsmutnateza,żeidealizowałemswojeumiejętności
językowe.Zapytaniprzyglądalisięmoimustom,próbującodgadnąć
zichruchu,cochcępowiedzieć.Następniebezradniewzruszali
ramionami,naznak,żeniepotrafiąpomóc.
WpierwszymBedandbreakfast,doktóregotrafiliśmy,niebyło
miejsc.PortierbyłAzjatą,okwadratowejtwarzyinastroszonych