Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
włosach.PrzypominałpostaćzkreskówkiManga.Nieoderwałwzroku
odgazety,tylkowydukał,żewszystkozajęte.
–Ajakajestcena?–spytałemzciekawości.
–Dwadzieściaeuro.
–Odosoby?
–Tak.
–Aznaszcośtańszego?
–Oczywiście.Całemnóstwo.Pojeden,dwaeuro.Ześniadaniem
izosobnąłazienką.
–Gdzietobędzie?
–WTajlandii.
Wtrzecimzrzęduhosteluznaleźliśmywolnypokój.Portier,
kumojejsatysfakcji,byłrasybiałejiniestroiłsobieżartów.Pokój
zanockosztowałpiątączęśćnaszychpieniędzy,cosamowsobiebyło
dostatecznieśmieszne.Mówiącnajogólniej–pokójniebyłładny.
Chybażektoślubioczadzoną,nieheblowanąboazerię,którawydziela
silnearomaty.WsąsiednichpokojachmieszkałymłodeAmerykanki,
dlaktórychtakaboazeriamusiałabyćnieladaatrakcją.Podobniejak
skrzypiące,irównieżmocnoaromatyczne,łóżka.
Dochodziłapołowalutego,agrzejnikniedziałał.Temperatura
wpokojuzrównałasięztemperaturąnadworze.Wezwaliśmyportiera.
–Tengrzejnikniedziała–oświadczyłem.
Portierprzyłożyłdłońdometalu.
–Działa–orzekł.
Dotknąłemgrzejnika–byłzimny.
–Nie.Niedziała.
–Działa–powtórzył,wzruszyłramionamiiwyszedł.Obrażony.
–Możesięrozgrzewa–zasugerowałM.Ale,niestety,jego
sugestiaokazałasiębezpodstawna.
Spaliśmywewszystkichubraniach,któremieliśmyzesobą.Spod
linoleumpachniałostęchliznąiwilgocią.Snymiałemchore.Budziłem