Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Rozdział1
OBOŻE,CHYBAZARAZUMRĘ!Melikepodskakiwała
niecierpliwienatylnymsiedzeniudużegotransporteradlakoni
iuwieszonanazagłówkupotrząsałamoimfotelem.Mógłbypan
dodaćtrochęgazu?Dlaczegojedziemytakwolno?
Takąciężarówkąmogęsięporuszaćmaksymalnieosiemdziesiąt
kilometrównagodzinęwyjaśniłmójtataspokojnie.Pozatymnic
namnieda,jeślibędziemywcześniej.Zdoświadczeniawiem,
żepolądowaniusamolotuzałatwianiewszystkichformalnościtrwa
conajmniejpółtorejgodziny.
Mójojciecwiedział,comówi,bonierazodwoziłkonienalotnisko
albojestamtądodbierał.Nasząstadninęodportulotniczego
weFrankfurciedzieliłoniecałedwadzieściapięćkilometrów
inierzadkosięzdarzało,żezwierzętawdrodzedojakichś
egzotycznychkrajówzostawałyunasnapewienczas,czekając
nakolejnylot.Zazwyczajbyłatojednanoc,choćczasemnawetkilka
dni.
Jużraztowarzyszyłamtaciewdrodzenalotnisko.Było
towzeszłymroku,kiedyQuintano,końpanaNötzlego,handlarza
zeSzwajcarii,zostałsprzedanyimiałtrafićdoklienta.Gniadywałach,
naktórymodniosłampierwszezwycięstwowskokachwklasie
C,zostałkupionyprzezamerykańskązawodniczkęBrendęMurray
izFrankfurtumiałzostaćprzetransportowanysamolotemdoBostonu.
Brendazłożyłamiwtedyobietnicę,którejzpoczątkuwogólenie
potraktowałampoważnie,leczonajejdotrzymałazaprosiłamnie
zosobątowarzyszącąnaswojąfarmęOaktreewMassachusetts!
PoleciałamoczywiściezMelikeiprzezsześćtygodnipobytu
wAmeryceprzeżyłyśmyniewiarygodniewieleprzygód.Nafarmie