Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
14
JanDrzeżdżon
zbliskatęczę,októrejtylesłyszał.Alezpowodustrasznychwiatrówstało
siętoniemożliwe.
–Mówisię–powiedziałczłowieczek–żejeżeliktośdotknietęczy,uzys-
kanieśmiertelność.
–Toprawda–potwierdziłDuch–taksięmówiijawtowierzę,alejesz-
czenikttegoniedokonałipewnieniedokona.
–Jajestembardzouparty–rzekłczłowieczek–ibardzomizależyna
uzyskaniunieśmiertelności.
NiedługopotejrozmowieDuchWszechświatazobaczył,jakczłowieczek
wchodzidodziurywlodach.Przedwiatramichroniłsiębardzodziwnym
żaglem.Alewpewnymmomencietakgowciągnęło,żezniknął,azdrugiej
stronywyleciałsamżagiel.Duchzastanawiałsiędośćdługo,skądprzyszedł
idlaczegosiedziałpoddrogowskazem,możepamiętałtamtychdwojeichciał
imcośpowiedzieć.Aleco?
WielejesttajemnicnaświecieiDuchzdawałsobieztegosprawę.
Postawiłsobiezłotystółtużobokoczutamtychdwojga,usiadłzanim,po
lewejstroniemiałgórylodowe,apoprawejsłońce.Oludziachzapomniał.Pił
sobiesłodkinektariprzyglądałsięoczom–punkcikomnakońcukolorowej
wstęgidymu,tym,którebyłysamąwiecznością.Iwtedydymoplótłnogi
złotegostołuiDuchniebyłodtądsam.Pojął,cotojest.Pojąłcałymsobą,iza-
drżałwszechświat,aludziepoczulistrach.Tacymaliludzie.Zrozumiał,co
znaczyniebyćsamym.Aprzedtem,gdyszybowałmiędzygwiazdami,nie
zdawałsobieztegosprawy.Cieszyłsięwięcteraztakbardzo,żeręcemu
drżałyicochwilasięgałpokielichzesłodkimnektarem.
Iwtedyznówpojawiłysięłzywjegooczachispadłynaziemię,awo-
kółnichowinąłsiędymipowstałozniegotamtychdwojeludzi,których
pamiętał.UsiedliprzyzłotymstolenaprzeciwDuchaWszechświata,abyli
takdobrzyiszlachetni,imieliwsobietylemiłości,iżmogliobdarzyćnawet
jego,WielkiegoDucha.Pojawilisiętu,przyjegostole,nachwilę,ponieważ
powołałichdożyciaswoimiłzami,imajączasdopółnocy,gdyznówstaną
sięsmugądymu.
–Mamywięcwieleczasu–wykrzyknąłDuch–będziemymogliroz-
mawiaćażdopółnocy.–Zgarnąłobiemarękaminaręczegwiazd,abyim
świeciły,napełniłnektaremkielichyirozsiadłsięwygodnie.Aonidotknęli
rękamizłotegostołuiwtymmiejscuodrazupojaśniałoiświatzrobiłsię
kryształowy.Duchczułichobecność,żarbijącyzrąkitwarzy,aszczególnie
blaskoczu.Ogrzewałsięwtymcieple,bowśródgwiazdbyłozimnoinikt
niedoświadczyłtegochłodutakdotkliwiejakon.
Wziąłjednągwiazdęznieba,położyłnastoleiporównywałjejchłodny
blaskztym,cotumieli.Wiedział,żepółnocsięzbliża,iwłaśniedlategochciał
2/2012