Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niemniejsplątanączarnąbrodą.Nosiłprzybrudzoneubra-
niezdługąkapotąbezrękawów,zbaraniejskóry,wełnądo
środka.Pośródcałejtejczarnejsierściwidaćbyłotylkodwie
ogromnedłoniekoloruczerwonobrązowego,anatwarzyduży
nos,równieżczerwonobrązowy
.
JednakzokazjiuroczystościwujPortoluumyłdłonieitwarz,
poprosiłciotkęAnneddęotrochęoliwyzoliwekidobrzenama-
ściłsobiewłosy
,poczymrozczesałjedrewnianymgrzebieniem,
pokrzykujączbóluprzytejoperacji.
Niechwasdiabełczeszemówiłdoswoichwłosów,
przekrzywiającgłowę.Nawetowczawełnaniejesttak
skołtuniona!
Kiedykołtunzostałrozczesany,wujPortoluzaplótłsobie
warkoczyknaprawejskroni,druginalewej,atrzecipodpra-
wymuchem.Potemnatarłiuczesałbrodę.
Terazzróbciesobiejeszczedwa!rzekłześmie-
chemPietro.
Niewidzisz,żewyglądamjakpanmłody?krzyknął
wujPortoluiteżsięzaśmiał.Miałcharakterystyczny,wymu-
szonyśmiech,którynieporuszałanijednegowłoskanaje-
gobrodzie.
CiotkaAnneddamruknęłacoś,boniepodobałojejsię,że
synowietraktująojcabezszacunku.Alewujskarciłwzro-
kiemipowiedział:
Nodobra,cochceszpowiedzieć?Pozwólsięchłopakom
pośmiać.Terazjestczasnazabawę.Myśmysięjużzabawili.
NadszedłczasprzyjazduEliasa.Przybyłoparukrewnych
orazjedenzbracinarzeczonejPietraiwszyscyruszyliwkie-
runkustacji.CiotkaAnneddazostałasamawdomu,zkot-
kiemikurami.
Domek,zwewnętrznympodwórkiem,stałprzystromej
uliczce,któraschodziłakugłównejdrodze.Zamuremodgra-
dzającymoduliczkirozciągałysięogrodywarzywne,zwróco-
nefrontemkudolinie.Byłojaknawsi:jakieśdrzewokładło
6