Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
krewniaka.—Ty
,aniemoisynowie!Niewidziszich?—kon-
tynuował,zwracającsięzuwielbieniemwstronętrzechmło-
dzieńców.—Niewidziszich?Ślepyjesteś?Trzygołębie…
CiotkaAnneddapodeszłazkieliszkiemwjednejikarafką
wdrugiejręce.NapełniłakielichipodałagoFarremu,aten
oddałgogrzeczniewujowiPortolu.WujPortoluwzniósłtoast.
—Pijmy!Zazdrowiewszystkich!Aty,kobieto,żonomo-
ja,niemusiszjużsięniczegobać.Będziemyjaklwy.Teraz
nietknienasnawetmucha.
—Dajspokój—odpowiedziałakobieta.
NalałaFarremuwinaiprzeszładoinnych.WujPortolu
odprowadziłjąwzrokiem,poczympowiedział,dotykającpal-
cemprawegoucha:
—Jesttrochę…tu.Niezadobrzesłyszy,alecóżtozako-
bieta!Dobrakobieta!Wie,corobi!Pozatymjestuczciwa!
Ach,takiejjakona…
—NiemawcałymNuoro!
—Właśnie!—krzyknąłwujPortolu.—Amożektowi-
dział,żebyplotkowała?Niemaobawy,jakPietrosprowadzi
tużonę,dziewczynabędziemiaładobrze!
Izarazzacząłwychwalaćtakżedziewczynę.Toróża,istny
brylant,dorodnapalma!Szyjeiprzędzie,dobrazniejgospo-
dyni,uczciwa,piękna,dobra,zamożna.
—Noi—stwierdziłironicznieFarre—niemadrugiej
takiejwNuoro!
TymczasemgrupamłodzieżyrozmawiałażywozEliasem,
pijąc,śmiejącsięispluwając.Najwięcejśmiałsięon,ocala-
łyznieszczęścia,leczjegośmiechbyłsłabyiurywany,agłos
znużony.Jegotwarzidłoniewyróżniałysięspośródwszyst-
kichtychogorzałychtwarzyidłoni.Jakbybyłkobietąprze-
branązamężczyznę.Takżejęzyk,jakimmówił,nabrałszcze-
gólnych,egzotycznychcech.Mówiłzpewnąafektacją,na
połypowłosku,anapoływdialekcie,używającprzekleństw
rodemzkontynentu.
9