Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Musiałaalbobyćwykończona,albonieskończyłapraco-
waćizbiuraprzeniosłasiędogabinetuwgłębidomu.
Wpadłemwjejwyciągnięteramionaichoćprzewyższa-
łemjąopółtoragłowytopoczułemsięjakmałydzieciak.
Jejobjęciazawszedziałałynamnieuspokajająco.
–Pokażnosię,maluchu,czyzłaczarownicaniezrobiła
cikuku?
Parsknąłemśmiechemodpędzającjejbadającemnie
dłonie.
–Jesteśkompletniestuknięta–rzuciłemmijającjąikie-
rującsiędokuchni,zktórejunosiłsięcudownyaromat
zapiekankimakaronowej.
Byłemokropnymkucharzem,zatomojasiostrapraw-
dziwąmistrzynią.Śmiałemsię,żejakojciecnaswy-
dziedziczyotworzymyknajpęipodbijemyrynekna
Manhattanie.Podszedłemdowyspyznajdującejsię
naśrodkupomieszczenia,któreoświetlałyostatniepro-
mieniesłońca.Niezawracającsobiegłowytalerzem,zgar-
nąłemzblatuwideleciwbiłemgowapetycznedanie.
Pierwszykęsrozpłynąłmisięwustachinimsięzorien-
towałem,pochłonąłemponadpołowęzapiekankizna-
czynia.Kiedyuniosłemwzrok,Vanstałaopartaoszafę
iuśmiechałasięzczułością.Otarłemustaścierkąiodebra-
łemodniejszklankęczystejwhisky,wdrugiejtrzymała
swojąinimwypiliśmy,stuknęliśmysięszkłem.Zuśmie-
chempowitałemtoostrepieczeniewprzełyku,apóź-
niejrozkoszowałemsiędębowąnutą.Musiałanalaćnam
24