Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niczegobardziejniżtego,żebywyrwaćsięspodjejpazu-
rów.Wie,żeczujęsięokropniesamotnapośmiercitaty,
igdybynieona,najpewniejsiedziałabymterazwwię-
zieniuzapotrójnemorderstwo…nomożeNolanabym
oszczędziła.Onjedynyczasemokazujemiżyczliwość,
choćnietoczęsteprzypadki.JednakPhilipiBeatrice
tozławcielone.Dlatakichosóbwpieklejestspecjalnie
wydzielonastrefa.
Mójtelefonponowniezacząłwibrowaćwkieszeni
spodni,akiedygowyciągnęłamisprawdziłam,ktodzwo-
nił,wyłączyłamgo,poczymwrzuciłamdoplecaka.Ma-
cochamożeiśćsiępieprzyć.Wpisałamkodprzydrzwiach
budynku,otworzyłamjeiwbiegłamposchodachnasamą
górę.NakorytarzujużczekałanamnieHarper.Ubrana
byławpodarte,czarnejeansyrurkiiszerokąciemnozie-
lonąbluzkęzkrótkimrękawem,któraopadałajejnajed-
noramię.Włosysplątaławnieporządnykoknaczubku
głowy.Nibyjejwyglądbyłniedbały,jednaktotylkopo-
zory.Wszystkoskrupulatniezaplanowała.Jestatrakcyj-
nanatenniewymuszony,naturalnysposób,ajejgłęboko
zieloneoczyprzeszywałymnieterazniczymdwalasery.
Byłapodekscytowana,zapewnenowymfacetem,októrym
wspominaławwiadomości.Pokonałamdzielącąnasodle-
głość,aHarpwzięłamniewramionaiuściskałajakbyśmy
niewidziałysięconajmniejrok,aniejakieśdwanaście
godzin.
Wyglądaszokropnie,mała.
28