Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
jewmniejszymstopniu.DoEmmy,prawdęmówiąc,
łatwopoczućmieszankęobawyiciekawości.
Za​sta​na​wiamsię,coteżzniąbę​dzie!
JarównieżodparłapaniWestonłagodnie.Bardzo
czę​sto.
Zawszepowtarza,żenigdyniewyjdziezamąż,
cooczywiściezupełnienicnieznaczy.Jednakniemam
pojęcia,czydotegoczasupoznałajakiegośmężczyznę,
naktórymbyjejzależało.Intensywnezakochanie
wodpowiednimkandydacieniebyłobydlaniejwcalezłą
rzeczą.ChciałbymzobaczyćEmmęzakochaną,nieco
wątpiącą,czyuczuciezostałoodwzajemnione.Tak,
tobyłobydlaniejkorzystne.Alewpobliżuniemanikogo,
dokogobysięmogłaprzywiązać,adalejwyprawiasię
nad​zwy​czajrzadko.
Toprawda,wtymotoczeniuniekoniecznieznajdzie
pokusę,byzłamaćswepostanowienieodparłapani
Weston.Aleczytoźle?Emmajestszczęśliwa
wHartfield,naprawdęniepotrafięwyobrazićsobie
żadnejrelacji,którapodziałałabynaniekorzyśćbiednego
panaWoodhouse’a.ObecnienieżyczęEmmiezaślubin,
choćoczywiścieniechcętuuchybiaćinstytucji
mał​żeń​stwa.
JakaśczęśćpaniWestonpragnęłatymsposobemukryć
przemyślenianatentematjejsamejorazpana
Westona.JeśliszłoolosEmmy,wRandallsżyczonojej
pewnychrzeczy,jednakniechcianoujawniaćabsolutnie
nic.Aspokojnazmianatematuipytaniepana
Kni​gh​tleya:
CoWestonsądziopogodzie?Będziepadać?
...utwierdziływprzekonaniu,żeniemajużnicwięcej
dopowiedzenianatematHartfieldiniedomyślasię
ni​czego.