Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
metalowelampy.Opróczsączącejsięzgłośników
muzyki,wtlesłychaćbyłorównieżstukotpokali
iszklanek,którebarmaniprzygotowywaliprzed
oblężeniem,jakieniebawemzalejeklub.
Siedzieliśmynaprzeciwkosiebienadrewnianych
stołkach.Niebezpiecznieblisko.Widziałamkażdydetal
jegotwarzy,łapiącsięcochwilęnatym,żejak
zahipnotyzowanawpatrywałamsięwjegomimikę.
Totwarde,wyrachowanespojrzeniepowodowało
wemnietyleemocji,żewramachobronymiałam
ochotęrzucićsięnajegoszyjęigougryźć.Zaśmiałam
sięzsiebie,cozpewnościąwyłapał.Tobyłanierówna
walka.Odsamegopoczątkuniezwyklemnieintrygował.
Jestinnyniżtacałamasafacetów,zktórymimiałam
ostatniostyczność.Innynawetodniego,copoczątkowo
wyprowadziłomniezrównowagi,powodująclekki
chaoswmojejgłowie.Niebyłchłopcem.Był
świadomymsiebiemężczyznąiwyraźniemożnatobyło
wyczuć.Twardostąpającympoziemi,aleteżzabawnym
iradosnym.Dotegowykształconymiujmująco
inteligentnym,cozauważyłamjużpoparuminutach
rozmowy.Szarmanckimiopiekuńczym,alezarazem
zimnymizdystansowanym.Momentamiczułamtotalny
mętlikwgłowie.Czytowszystkomożnazaobserwować
wciągukilkugodzin?Gdziejesthaczyk?Spojrzałam
naniegopodejrzliwie,ponownieskupiającnanim
wzrok.Przenikliwawońpożądaniauderzyławmoje
nozdrza,gdynachyliłsiędomojegoucha,jakbychciał
mizdradzićjakąśtajemnicę.Otarłmójpoliczekswoim
kilkudniowymzarostem,powodującprzyjemne