Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Nikogojużniezabijesz,tysynumiriadzkiegotrolla.
–Shamuszaciskadłońnarękojeścimieczairusza
wstronęKilliana.
–Stać!Onniewie,comówi.–Mójgłosjestledwie
słyszalny.Wpatrujęsięwmojegoukochanego.Jestem
takblisko,azarazemtakdaleko.Desperacjaprzebija
misercejakwłócznia.
Wkażdejinnejsytuacjiwykorzystałabymkom
wbudowanywprzedramięSkorupyiducha.
Wystarczyłobywybraćkilkaprzycisków,przenieśćsię,
byznaleźćsięubokuKilliana,dotknąćgo,anastępnie
przerzucićnasobojewinne,bezpieczniejszemiejsce.
Tyleżejakgłupiawyłączyłamurządzenie,żebyTrojka
nienamierzyłamnie,kiedybędęsięspotykała
zKillianem.
Powinnambyłasiędomyślić,żetakczyinaczej,
znajdąmnie.
–Stój–powtarzam,wciążsięczołgając.–Torozkaz.
–JakoPrzewodnikstojęwhierarchiiwyżejodGenerała,
aleponieważjestemnowicjuszkąwWiecznymŻyciu,
mojawysokarangataknaprawdęnicnieznaczy.
–NIEMOŻEMYmuniczrobić–cedziLuciana.
WyciągarękęipowstrzymujeShamusa.–Związałanam
paniręce,pannoLockwood.
Cieniewprawdzieopuściłymojągłowę,alenadal
myślęniedokońcajasno.Usiłujępojąćsensjejsłów,
alesiępoddaję.
–Nierozumiem.
–Związałasięznimpani,prawda?–Wypluwasłowa,
jakbypozbywałasiępaskudnegosmakuzust.–Otóż
tawięźkażenamoszczędzićmiriadzkiegoRzeźnika