Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Mówiłamprzecież,żenieczułamsięnajlepiej.Musiałamcoś
złapać.
Uzdrowicielpokręciłgłową.
Niczegopaniniezłapała.Przebudziłasiępanimagia.Itozwielką
gwałtownościąisiłą.
Toniemogłabyćprawda.
Pansięmyli.JestempotomkiniąCliodhny,całamojarodzina
posiadadaruzdrawiania.Tomocżyciaiłaski,któraczerpiesiłę
zotaczającejprzyrody.Wczorajszyincydentniemożemiećnic
wspólnegozmojąmagią.Samasłyszałam,żemójgłosstajesięcoraz
wyższyijednocześniebardziejochrypły.Zkażdegosłowaprzebijała
bezgranicznapanika.Ręcezaczęłymidrżeć,mocnochwyciłamkoc
nakolanach.
UzdrowicielSheehanpołożyłdłońnamoimdrżącymramieniu.
Zobaczyłamwjegooczachcośnakształtwspółczucia,cowjego
przypadkubyłotakniezwykłe,żespanikowałamjeszczebardziej.
Wiem,dojakiegorodupaninależy.Wiemteż,wktórymdomu
paniąumieszczono,jakobjawiasięmocwpanirodzinie.Orazznam
paniplanzajęć,zajrzałemdoakt.
Awięcwiepanrównież,żetoniemożliwe.Niemogę…
topoprostuniemożliwe.
Zoeyodparłuzdrowiciel,wciążtrzymającrękęnamoim
ramieniu.Naglejegospojrzeniestałosiętakpoważne,żenatychmiast
wiedziałam:to,cozachwilępowie,wywrócimójświatdogóry
nogami.Chłopak,naktóregopatrzyłapaniwczorajnabalu,nazywał
sięFinnThompson.Itonieprzypadek,żezaczęłapanikrzyczeć
najegowidok.WkrótcepotemFinnumarł.
Słowauzdrowicielarozbrzmiewaływmojejgłowiewciążodnowa
ichoćrozumiałamichznaczenie,tojednakniechciałoonodomnietak
naprawdędotrzeć.Tymczasemonwcalenieskończył.
Zdajęsobiesprawę,jakdużejestprawdopodobieństwo,