Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
podobnedojabłek.
–Ktotyjesteś,dziewczyno?–zawołałRamzes.Zczoła
zniknęłymugroźnebruzdy,oczyzaiskrzyłysię…
–OJehowo!…ojcze!…–krzyknęłaprzerażona,bez
ruchuzatrzymującsięnaścieżce.Powolijednakuspokoiła
się,ajejaksamitneoczyprzybrałyzwykływyraz
łagodnegosmutku.
–Skądeśsiętuwziął?…–zapytałaRamzesatrochę
drżącymgłosem.–Widzę,żejesteśżołnierz,
atużołnierzomwchodzićniewolno.
–Dlaczegoniewolno?
–Botojestziemiawielkiegopana,Sezofrisa…
–Ho!ho!…–uśmiechnąłsięRamzes.
–Nieśmiejsię,bownetzbledniesz.PanSezofrisjest
pisarzempanaChairesa,którynosiwachlarznad
najdostojniejszymnomarchąMemfisu…Amójojciec
widziałgoipadałprzednimnatwarz.
–Ho!ho!ho!…–powtarzał,wciążśmiejącsię,
Ramzes.
–Słowatwojesąbardzozuchwałe–rzekła,marszcząc
się,dziewczyna.–Gdybyztwarzyniepatrzyłacidobroć,
myślałabym,żejesteśgreckimnajemnikiemalbo
bandytą.
–Jeszczenimniejest,alekiedyśmożezostać
największymbandytą,jakiegotaziemianosiła–wtrącił
eleganckiTutmozis,poprawiającswojąperukę.
–Atymusiszbyćtancerzem–odparłajużośmielona
dziewczyna.–O!…jestemnawetpewna,żewidziałamcię
najarmarkuwPi-Bailos,jakzaklinałeśwęże…
Obajmłodziludziewpadliwdoskonałyhumor.
–Aktóżtyjesteś?–zapytałdziewczynyRamzes,
biorącjązarękę,którącofnęła.
–Niebądźtakiśmiały.JestemSara,córkaGedeona,
rządcytegofolwarku.
–Żydówka?…–rzekłRamzesicieńprzesunąłmusię
potwarzy.
–Cóżtoszkodzi…cotoszkodzi!…–zawołałTutmozis.
–Czymyślisz,żeŻydówkisąmniejsłodkie
odEgipcjanek?…Sątylkoskromniejszeitrudniejsze,