przypominałozmaltretowanyochłap,któryztrudemłapał
powietrzeprzezzmiażdżonynos.Ustamiałzatkane
kolorowąszmatą,takmocnoupapranąkrwiąoraz
wymiocinami,żeciężkobyłorozpoznać,czymbyła
wcześniej.Stopyidłonienieszczęśnikazostały
strzaskane,kolanawygiętewnienaturalnysposób,
aniemalcałytorsnawysokościklatkipiersiowejpocięty.
Wlewymudzietkwiłgłębokowbityskalpel,upaprany
krwią.Przerażonaofiarapatrzyłazezgroząnaswego
oprawcę,którypodszedłdoniejilekkoprzechylając
głowęnabok,posłałjejciepłespojrzenie,niczym
kochankowi.
–Jednakniezależnieodscenariuszazawszenajbardziej
przejebanemazwykłykurczak.Nieważne,jakbardzojest
kolorowy,pięknyigłośny,ostatecznietrafiapodnóż
inikogotonieobchodzi.
Mężczyznauśmiechnąłsięprzyjaźnieiwyjąwszy
skalpelzciałaofiary,wróciłdoprzerwanegowcześniej
zajęcia.