Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Michał
Pamiętamtylko,żekołnierzkoszuliwpijałmisięniemiłosiernie
wkark.Marzyłem,byodpiąćchociażjedenguzik,aleniewypadało
mitegorobićnawłasnymślubie.Gośkabymniezabiła,gdybymnie
wyglądałidealnie.Zresztątoczekanienaniąwkościelerównieżbyło
jejpomysłem.Miałobyćjakwamerykańskichfilmach.Panmłody
czekającynaswojąwybrankęprzyołtarzu.Onamiaławejśćsama,tak
bywszyscymoglipodziwiać.„Naszślubmusibyćinny!”
powtarzała,więczgodziłemsięnajejwszystkiefanaberie.
Uniosłemprawąrękę,bypalcemodciągnąćkołnierzodszyi,ale
poczułem,żemojadłońjeststraszniespocona,więcopuściłem.
Wiedziałem,żezamuramikościołatemperaturasięgagruboponad
trzydzieścistopni,jednaknadmiernepoceniemogłobyćteżwynikiem
stresu.
Adenerwowałemsiędiabelnie.Wdodatkumiałemwrażenie,
żeGosiasięspóźnia,itodużo.Niechciałemzerkaćnazegarek,bynie
denerwowaćsiebieigości.
Stałembokiemdowejścia,żebycałyczasmiećpodglądnadrzwi.
Czekałemzutęsknieniemnamojąwybrankę.Oczamiwyobraźni
widziałemwnajpiękniejszejbiałejsukni,jakątylkomożesobie
wyobrazićfacet.
Kątemokadostrzegłem,żecoponiektórzygościezaczynająsię
wiercićwławkach.Oglądalisięzasiebielubzerkalinawyświetlacze
swoichtelefonówkomórkowych.Naczołowystąpiłymipierwsze
kropelkipotu.Przełknąłemgłośnoślinę.Próbowałemjeszcze
ukradkiemspojrzećnazegarek,jednakrękawkoszuliprzysłaniał
goskutecznieiniedojrzałemwskazówek.
Pokościeleprzeszłypierwszegłośniejszeszepty.Poczułem,jak
adrenalinaskaczewmoimciele.Wjednejsekundziewróciłydomnie