Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁDRUGI
F
iggrottenjużodwielulatcodzienniechodziłanaskały.
Towłaśnietamczułasięnajbardziejsobą.Czasem
zostawałatamnawetpozmroku,awtedyChristinia
wychodziładoogródkaztyłudomuioznajmiała,
żekolacjaczeka,tymswoimcierpkim,zniesmaczonym
tonem,awtedyFiggrottenschodziłazeskałiszła
dodomu.Prawdabyłajednaktaka,żenienawidziłabyć
wdomu,aniwogólewżadnychpomieszczeniach.Miała
wrażenie,żesięwnichdusi,żeniejestwstanie
oddychaćpełnąpiersią.Szczególniewczasiekolacji,
kiedymusiałazdjąćczapkę,umyćręceisiąśćdojedzenia
wdusznejkuchni.
Przykolacjizwykłazadawaćpytania,którejejrodzina
częstouznawałazaconajmniejkłopotliwe,jak
naprzykład:
Czytałam,żeMargaretMeadmiaławzwyczaju
rozłączaćsięposkończonejrozmowiezupełniebez
pożegnania.Poprostu,klik,odkładałasłuchawkętelefonu.
Myślicie,żetodlatego,żeludzie,którychbadała,nie
mielitelefonów?
FiggrottenuwielbiałaMargaretMead,antropolożkę,
któraprowadziłabadaniawśródplemionżyjących
wdziczy,napustkowiu,beztelefonówitoalet.Tym,
cozaintrygowałoFiggrottennapoczątku,byłafotografia