Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Chłopakobrzucająpogardliwymspojrzeniem.
–Niewtrącajsię,krowo.
Nikomunieufaj.Wszystkopodawajwwątpliwość.
Bowtylkowzruszaramionami.
–Twojastrata.
Niebardzowiem,jakjązaszufladkować.Zbytdobra,
żebybyłaprawdziwa?Chodzącadoskonałość?Godna
naśladowania?Amożejąpoprostuzignorować?
Kiedywychodzimyzestołówki,jazostajęskierowana
naświetlicęnaporannąterapięumysłu–muszędobrze
zacząćdzień,szydzęwmyślach–aBownasiłownię
naporannąterapięciała.
Sloanodpychainnądziewczynę,żebyzająćmiejsce
obokmnie.
–Powinnaśtrzymaćkumpelęnakrótszejsmyczy
–mówi.
Będziemyudawały,żesobieniegroziłyśmy?
Wporządku.
–Niejestemjejniańką.–Przekazjasny:niechsama
ponosikonsekwencjeswoichczynów.
–Niebądźgłupia–cedziSloan.–Wzakładzie
współlokatorkapowinnabyćtwojąnajlepszą
przyjaciółką.Toonamapilnowaćtwojejdupy,kiedy
tyzwijaszsięzbólu.–Uśmiechasięznaczącoitak
mocnozaciskapalcenamoimobojczyku,żeażsyczę.
–Jaknaprzykładteraz.
Odtrącamjejdłoń,cotylkopogłębiaból.
–Niepotrzebujętwoichporad.–Nikomunieufaj
–Ależoczywiście,żepotrzebujesz.Chodząsłuchy,
żeVanswyjeżdżananoc.Dwóchstrażnikówuznało,
żetodoskonałaokazja,żebysięnatobiezemścićzato,