Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Niemogęzłapaćtchu,mamgwiazdyprzedoczami.
Wstawaj!–nakazujęsobie.Musiszwygraćtostarcie.
Próbuję,alebezskutku.Słyszęzatoszelestubrań,
chrzęstłamanychkościiwyciezbólu.Ktośsięczołga.
Kobiecestęknięcie.
Czuję,żenasuwasięnamniecień.Podnoszędłonie,
żebysięobronić
–Jużdobrze–odzywasięBow.–Totylkoja.
Zuczuciemulgizapadamsięwtwardą,zimną
podłogę.
–Znokautowani.Usunęłamichnakorytarz.
Todobrze.RzeczywiścieZAŁATWIŁAsprawę.
Chybajednakmogęjejtrochęzaufać.
Nie,nie.Muszęoprzećsiępokusie.Pomimosłów
Sloan–pomimoczynówBow–ztegosojuszuniemoże
wyjśćnicdobrego.Zanadtosięróżnimy,pozatymBow
opowiadasięzaTrojkąiniedługoobrócisięprzeciwko
mnie.
–Jesteśmykwita–udajemisiępowiedzieć.
ObroniłamjąprzedSloan,onamnieprzedstrażnikami.
Jamiałamłatwiej,aletojużniemojezmartwienie.
–Wow.Pomylona,coniewypadłasrocespodogona,
żetakzrymuję.Toniebyłkomplement.
–Kiedyśbyłammilsza.–Takbrzmiąprzeprosiny
wmoimwydaniu.–Inawetnieśmiała.
Nietęsknięzatądziewczyną,którąkiedyśbyłam,jest
mipodbardzowielomawzględamiobca.Wystraszona
isłaba,zinnegoświata,niezdzisiaj.
Bowpopisujesięzaskakującąsiłą,podnosimnie
bowiemzpodłogi,zanosinapryczę,delikatniekładzie
namateracuimówi: