Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
słowemrobiłemsięcorazbardziejzły,choćnawet
najwulgarniejszysynonimtegosłowanieopisałbyemocji,
jakiemnątargały.Czułemsięjakostatniśmieć,
anajtrudniejszebyłodlamnieto,żewierzyłem,żenie
zasługujęnato,byteraztustać.
Operacjasięudała,aleFrancesprzezparędnibędzie
wśpiączcefarmakologicznej.Lekarzpowiedział,żetak
będziedlaniejlepiej,aleDominic…Lizzieuniosła
głowę,napotykającsięzemnąwzrokiem.Cojeślinie
będzienicpamiętać?Jeśliniebędziepamiętałanas?
Mnie?ciebiealbosiebie?Cowtedy?Czy…
Będzienaspamiętaławtrąciłem.Będzieciebie
pamiętałaimnieteż.Musi,nonie?
Kłamałem.Wogólewtoniewierzyłemibyłem
pewien,żejeśliFrancyotworzyoczy,niepoznamnie.
Tamyślnapawałamnieszczęściemiulgą,bomógłbym
zostawićwspokojuizapewnićjejbezpieczeństwo,
jakiegomimoobietnicjejniedałem.Mógłbymzniknąć
zjejżyciaipojawićsięwnimdopierowpaździerniku,
pozwalając,bymogłapoznaćmnieodnowa.Nie
musiałabysięjużbaćaniosiebie,aniomnie.
Poczekałbymnanią,aleonanieczekałabynamnie.
Wróciłabydozdrowia,poszłabynastudia,zktórychtak
sięcieszyła,ipoznałatamkogoś,ktowstuprocentach
bynaniązasługiwałipotrafiłjejzapewnićto,czego
japrzeztenkrótkiczasnieumiałem.Tamyśl
doprowadzałamniedoszału.Byłemnatylepierdolonym
egoistą,żenawetwtakiejsytuacjipatrzyłemtylko
nasiebie.Bowgłębisercatakbardzochciałem,żeby
mniepamiętała.