Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Hej,O’Kelly.Francybędzienaspamiętać,ajeślinie,
tojejprzypomnimy,jakąmarudąjest,dobra?Apotem
zabierzemyjątam,gdziejużwspólniebyliśmy.Izabiorę
jądoNowegoJorku.
Uśmiechnęłasięblado.
–Mówiła,żewPortlandbyłosuper–powiedziała,
wyraźniesięrozluźniając.–Jesteśprawiełysy,ściąłeś
włosy.Takjestlepiej.
–Lizzie,musiszmnieterazposłuchać…
–Wiem,cochceszpowiedzieć–weszłamiwsłowo.
–VincentiTomznamirozmawiali.Jużwszystkowiem.
Dlaczegoodrazuniepowiedzieliście?Przecież
wiedziałamjużoNordwoodzie.Mówiłeśmionim
pourodzinachDanielle.Mogliściepowiedzieć…
–Icobytodało?–spytałem,cofającsięokrok.–Nic
bytoniezmieniło,O’Kelly.Itakwyszłonajgorzej,jak
mogło.Rozmawiałyściezpolicją?
Zmęczonablondynkaskinęłagłową,krótkoicicho
wzdychając.
–Tak.Powiedziałyśmy,żeniewiemy,ktotobył.Aco,
jeśliFrancessięobudziiniczegoniebędziepamiętała?
Przypomniszjej,cosięstałoiktojejtozrobił?
–Będziemysięzastanawiaćnadtympotem,dobra?
Pozwólmijąterazzobaczyć.Jestktośwśrodku?
Lizziepokręciłagłową.Minąłemją,idącwstronę
drzwi,alecośmniezablokowało.Zastygłemwmiejscu,
trzymającdłońnaklamceibałemsięjąprzekręcić.
Chybapierwszyrazsięczegośbałem.
Wszedłem,zostawiajączadrzwiamiwszystkoto,