Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
umożliwiającmiujrzenieswojejdziewczyny.Zrobiłemto.
Opuściłemręcewzdłużciała,awłaściwiesame
miopadły,ipostawiłempierwszykrokwjejstronę.
Ipierwszyrazodpięciudnipatrzyłemwczekoladowe
tęczówkiFrancy.Byłemspragnionyichkoloru,
intensywności,charakteru.Wsekundęopuściłmnie
strach,niepokójizłość.Nieczułemjużbólu.Nieczułem
nicopróczszczęścia,jakiedawałymiwtamtym
momenciejejoczy.Aleonebyłypuste.Przestraszone,
zlęknioneinieufne.
Francyztrudemprzełknęłaślinęizmrużyłaoczy,
przypatrującmisię.Patrzyłanamnieipatrzyła,
sprawiająctymwrażenie,jakbymnieniepamiętała.
Wprzeciągusekundysięztympogodziłem.Przez
tęjednąpierdolonąsekundęwiedziałem,żejuż
jąstraciłem,zanimtaknaprawdęjązdobyłem.
Musiałamniezaskoczyć,jakzawsze,bopomrugała
szybciej,wypowiadającsłowo,którezjejustbrzmiało
fenomenalniepięknie:
–Tak.
–Świetnie.Jakmanaimię?
Przymknęłaoczynadłuższąchwilę,comnie
zmartwiło.Popatrzyłemnalekarza,aleonwyglądał
nadzwyczajspokojnie,codoprowadzałomniedoszału.
–Dominic.–Usłyszeliśmyobajcichygłosdziewczyny.
Mężczyznaobdarowałmniepytającymwzrokiem,
nacojaskinąłemgłową.Zupełnieniepotrzebnie,
bodobrzewiedział,kimjestem.Odwiedzałem
jątucodziennie.