Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
zamknąsięzamnądrzwi,irozejrzałemsię
popomieszczeniu.Byliśmysami.Dougsiedziałprzy
ogromnymekranie-stole,opierającgłowęnarękach.
Ucieleśnieniezniechęcenia.Spojrzałnamnie,nie
zmieniającpołożeniaciała.Dopieropochwilioderwał
głowęodpodpórkiiwskazałmifotel.Wyjąłemzkieszeni
papierosyiużywającjakopopielniczkipustegopojemnika
nadyski,siedziałemiczekałem,Dougzaczniemówić.
Jestsprawapowiedział.
Wzwykłychokolicznościachwykorzystałbympauzę
nakilkadowcipnychwstawek,alezjegowyglądu
wywnioskowałem,żenormalneokolicznościskończyłysię
kwadransiczterykilometrytemu,gdyspałemwswoim
łóżku.Zaciągnąłemsię.Wypuściłemdym.Dougmilczał.
Nawetniewiem,odczegozacząć…znowuzamilkł.
Mójjęzykpoderwałsięniczymautonomicznyorgan,
chcącudzielićstrapionemuSarkissianowikilkurad.Ledwo
udałomisięposkromićpadalca,leczczułem,żedługonie
wytrzyma.
Powiedz,cojest,bomnieświerzbi,żebysobie
poużywać.
Niepróbuj…
Niepróbuję,aletobardzomęczące.Powiedz
wreszciecoś…
Dokonanonajwiększejkradzieżywhistoriiświata.
Większejniebędzie,bobyćniemoże…
WycięlizglebyiwywieźliFortKnox?
Jesteśmy…jakokraj…skompromitowaninawieki
wiekówmówił,niezwracającuwaginamojepytanie.
Plajta!Słowo„pośmiewisko”zostaniezastąpione
słowem„stanowisko”…
PrzestańbiadaćnadstanemStanów!Obudziłeś
mnie,żebysięwyżalaćprzyużyciuogólnikowych
prognoz?
Sarkissianwstałchybatylkopoto,żebymócmocniej
uderzyćdłoniąwstół.