Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
–Jąmożeobudzićtylkotrzęsienieziemialbozbyt
cichyoddechPhila.–Wstałemizrzuciłemnapodłogę
spodnieodpiżamy.–Zatrzyminutyschodzę
dosamochodu.
–Czekajużnaciebiemójchłopak.
–Jakwiększośćobywateliuważam,
żenarozdmuchanepotrzebyCBIidziezadużopieniędzy.
Stawkinocnesąuwasdośćwysokie,czyżnie?
Sarkissianbezsłowaodłożyłsłuchawkę.Poszedłem
dołazienki.Trzyminutypóźniejgestemigroźnym
mruknięciemodegnałemTebęoddrzwi,otworzyłem
jeiwyszedłemprzeddom.Nocpoderwałasięzbezruchu
ichlusnęłanamniemokrym,mglistympowietrzem.
Księżycświeciłjakzłaski,należałobymusiękarne
przejścienaemeryturę.Odetchnąłemkilkarazy,dając
płucomczasnaprzyzwyczajeniesiędonadmiaruwilgoci,
iposzedłemścieżką.
Naprzekórwszystkimstandardowymwyobrażeniom
opracyinstytucjitypuCBInieczekałanamnieciemna
tajemniczalimuzyna,leczmałyżółtykabriolet.Wsiadłem
iskinąłemkierowcy.Odwzajemniłpowitanieiruszył.
Dopieroterazspojrzałemnazegarek,byłatrzecia
dwadzieściasiedem.UlicepusteniczymSaharaprzed
zalaniemcywilizacyjnympotopem.Sygnalizacjauliczna,
widzączbliżającysięsamochodzik,usłużniezapalała
zieloneświatła.Niesprawiłategozamontowanawwozie
przystawka–sammamtakąwbastaadzie–poprostu
byłostosunkowopusto:tylkomyidziwniedużopatroli
policyjnych.Nieczepianosięnas.Policjanciodprowadzali
nastylkosennymi,obojętnymispojrzeniami,
codowodziło,żenaszmałynadajnikwysyłazakodowany
sygnałidentyfikujący.
–Cojakiczaszmieniasięsygnałwidentyfikatorach?
–zapytałem.
Kumojemuzdziwieniukierowcawcalesięnieoburzył.
–Chybacoczterdzieściminut–powiedział.
–Dokładnieniewiem,alekiedyśchciałemzamontować