Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
anipanu,animnie.
–Byćmożemająpannawetgdzieśtuwbiurkuczy
wkieszeni.–Odstawiłemkieliszekizapaliłempapierosa.
Posekundziezestolikawysunęłasiępopielniczka,
arepreserpodwoiłwysiłki;smużkadymuszarpnęłasię
ipognaławgórępołykanaprzezpotężnybezszmerowy
wyciąg.–Niczegotojednakniezmienia,jestem
detektywemnaemeryturze.Aktualnierozwiązujęzagadki
tylkonapapierze.Tojestwygodniejsze,bezpieczniejsze
ibardziejdochodowe.Mogęwnichwystępowaćwroli
supermana,mogęmiećprzygodyznajpiękniejszymi
dziewczynami.Mogęwszystko,niemaljakpan…
Awłaśnie!Chybastaćpananastadoowiele
efektywniejszychodemniedetektywów?
Guylord,nieprzerywającpodrzucaniaizręcznego
chwytaniatermopisu,westchnąłizacisnąłwargi.
–Wiemsporoopanu,nawetniezpowieści.
Zastanawiałemsięnadpańskąkandydaturąinadinnymi
również,aletylkopanmatenzestawcech,któryczyni
zczłowiekadetektywa.Mapandarwyczuwaniafałszu,
jestpanodważny,ostrożny,konsekwentny,słownyitak
dalej.Mnieniejestpotrzebnypistoletczyekranowy
zgorzkniałypechowiec.Potrzebujękogoś,ktowie,
cotojestpaludologia,ipotrafistrzelać,konieczniemusi
tobyćmieszankarefleksuzinteligencją.
–Wmojejopiniizwojska…–wtrąciłem,lecz
natychmiastmiprzerwał:
–Ostrzeganomnierównież,żejestpanzłośliwy.Nie
szkodzi.Innecechypredestynująpanajaknikogoinnego
dowykonania…
–Nie,nie!–tymrazemprzerwałemja.
–Wprowadzonopanawbłąd,panieGuylord.Nie
mainnychcech.–Wrzuciłempapierosadopopielniczki
ipoderwałemsięzfotela.–Mapanrację,mówiąc,
żeinne,czystotechnicznesprawymogąomówićmiędzy
sobąpracownicy.Myśmysobiejużwszystkowyjaśnili.
NaprawdęjestemniezwyklewdzięcznyzaAYO,zaiste