Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
swojejdecyzji.Niktpozakrólemnigdyniepostawił
stopywtymmiejscu,atosprawiało,żeniewiedział,
czegosięspodziewać.
Wtejsamejchwiliusłyszałszczękzbroidochodzący
zlewejstrony,podczasgdyzprawejdojegouszu
doleciałjakiśszelest.Niemiałczasu,abyunieść
pochodnię–jegoszyidotknęłydwiezimnekońcówki
mieczy.
Arcykapłanomalniekrzyknąłzzaskoczenia.
Płomieńpochodnioświetliłtwarzedwóchelitarnych
strażnikówzlochówwestchnień.Oczywbladych
twarzachprzesłoniętebyłyczarnymiprzepaskami.Tych
niewidomychodurodzeniachłopcówwalkinauczyłsam
LluddLaw.Wymarzenistrażnicydojegotajnego
więzienia.Sialipostrachwnajgłębszychciemnościach,
niemającprzytymmożliwościrozpoznawania
skazanych,którychkrólumieszczałwtychstraszliwych
lochachnaczasprzesłuchania.
–Niejesteśkrólem–odezwałsięstarszyzdwóch
strażników,obwąchującpowietrze.–Ktośtaki?
Świątobliwymążodchrząknął.
–Magnus–powiedziałarcykapłanświątyniWielkich
Budowniczych.
Jegosłowomodpowiedziałagłuchacisza.Niewidomi
wojownicynieruszylisięoblok.
–Rozkazujęwam,przepuśćciemnie–rzucił
zirytowanyMagnus.
–Niktnieprzejdzie–odparłnatomłodszy
zwojowników.–Tylkokról.Odejdźtam,skąd
przyszedłeś.
Drżącnacałymciele,Magnuswyciągnąłklucz.Bał
się.KrólLluddLawniemiałpojęciaojegowizycie
wlochachispotkałbygomarnykoniec,gdybysię
otakowejwycieczcedowiedział.Arcykapłanmusiał
więczawszelkącenęuniknąćrozgłosu.Odczuwał
strachitogorozwścieczało.Przywykłdowygodnego