Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
WPuabiepowinnybyćtrzytysiącedomów,
cooznaczało,żepojejulicachwałęsałosięjakieśsześć
tysięcyżywychtrupów.Tużzanimjedenztych,które
zaczęłygogonić,opierałjużsweodartezeskóryramię
oramędrzwi.Schodyprowadziływgłąbdolnejczęści
miasta.Wstronęzdewastowanychmurówmiejskich,
nocyina​le​żą​cychdoniejpo​two​rów.
„Niejestdobrze”pomyślałAbel,odwracającgłowę
znadzieją,żedojrzyjakąśuliczkę,którapozwoliłaby
muwró​cićwwy​żejpo​ło​żo​nere​jo​ny.
Pojegolewejstroniedomyustąpiłymiejsca
wąwozowi,któregodnoginęłowmroku.Kręteschody
niezmienniewysię,oparteodużyczarnybudynek
poprawejstroniemłodegomężczyzny.Abelruszył
schodamiprzedsiebie,akiedybyłjużwpołowie
wysokościtegoszczególnieodsłoniętegoodcinka
drogi,trzystopnieniżejpojawiłosiętrzechzombie.
Niemalodrazugowyczuliizaczęliwdrapywaćsię
zanim.Abelodwróciłgłowęzgórynadchodziło
kolejnychsześciu.Zamachnąłsiękilofem,poczym
mocnymciosemuderzyłwścianębudynku,którystał
uszczytuschodówigórowałnadpustką.Kilofsię
złamał.Młodymężczyznazmrużyłoczywciemności,
do​tknąłka​mie​nia.
Ob​sy​dian?Se​rio?
Musiałtobyćjakiśbudynekpaństwowy.Zapewne
składdynamitulubprochustrzelniczegoGwardzistów
Światła.Dowznoszeniategorodzajubudowliczęsto
wy​bie​ra​noówczar​nyka​mieńod​por​nynawy​bu​chy.
Tymczasemzombiebylicorazbliżej.Sześciu
zjednegoboku,trzechzdrugiego.Abeloddał
oczywiściemieczswojegoojcaFrigielowiizamiast
bro​niwo​lałwy​two​rzyćki​lof.
„Brakujecibloczkaczyco?”powiedziałsam
dosie​bie,pu​ka​jącsięwczo​ło.
Ztorbywyciągnąłpochodnię.Zombienieprzepadali