Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
odtyłu.Wnozdrzauderzyłmniezapachmieszankiwodykolońskiej
iczarnegotytoniu.
–Nie,aczegosięspodziewałeś?–odparłem.–Tosąwybory
narektora,nienaprezydentaStanówZjednoczonych.
–Niedrwijzemnie,Caballero...–odpowiedział.–Będziedlanas
obulepiej,jeżelipoznaszplanyswojegokumplaHidalga.Przy
odrobinieszczęściaskończyszegzaminującswoichkolegów
zkierunku...
Doskonalewiedziałem,żeOrtizniemówiomnie,leczosobie.
–Jutrosąwybory,azadwadnizaprzysiężenie–odparłem.–Mam
nadzieję,żeznalazłeśkogoś,ktosiętymzajmie,bo...
Ortizprzerwałmi,opierającdłońnamoimramieniu.
–Caballero,doprowadźmytęsprawędokońca.Potrzebuję,żebyś
terazdałzsiebiewszystko.Wiesz,jaktozrobić.Tytozacząłeś
itytozakończysz.
–Niewkurzajmnie,Ortiz–odpowiedziałemzwyrzutemwgłosie.
–Nietaksięumawialiśmy.Mówiłemci,żemamplanynapiątek.
Miałemzająćsięrelacjonowaniemkampanii,aktośinnymiał...
–Koniecrozmowy,Gabriel–przerwałmiporazdrugi.–Niemogę
pozwolić,abyprzezjakiegośstypendystęwszystkoposzłonamarne...
Nie,niewtendzień.
Zcałejsiłyzacisnąłempięśćijednymuderzeniemzmiażdżyłem
kanapkęnastole.
Ortizklepnąłmniewramię.Przytłaczającaciszawypełniłaredakcję.
Namojeramięspadłokolejneklepnięcie,tymrazemgłośniejsze
odpoprzedniego.
–Przyłóżsię,geniuszu.
Następnieodwróciłsię,poszedłdoswojegobiuraizatrzasnąłdrzwi.
Szefznałmojesłabestrony.Jednozdaniewięcejistraciłbympracę
nazawsze.
Pisanietojedynarzecz,naktórejsięznałem.Mimobardzokiepskiej
płacy,niebyłemwstaniezmobilizowaćsiędonapisaniaartykułu,
którystałbysięprzepustkądowielkichgazet.
Chwyciłemsłuchawkęstaregotelefonuizawahałemsięprzez
chwilę.Patrycjaniewybaczymitego.Gdyoniejpomyślałem,