Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Ortizpewniebyłpochłoniętygrąwpokeraonlineluboglądałjakiśfilm
wswoimbiurze.
Mojaradośćnietrwałajednakdługo.MonikaLlopispotrafiła
rozdawaćkarty.
Fotografiezalbumubyłyjedyniewycinkamizprasylubzdjęciami
zróżnychuroczystościpublicznych.
Monikanakonferencji.
Monikauśmiechającasięprzedkamerą.
Monikawtowarzystwiemężczyzn.
Zegarwskazywałsiódmąwieczorem.Zmarnotrawiłemcałycholerny
dzieńiwciążnicniemiałem.
Emocjeopadływrazzkurzemzklawiatury.
Wkrótcektośzacznieszukaćwinnego.Mojezdenerwowanierosło
zpowodupresjiczasuilenistwa,któreprześladowałomnieodponad
miesiąca.
–Docholery,Llopis,pogrywaszzemną–powiedziałemdosiebie.
Gdyjużzdążyłemzamknąćprzeglądarkęiwrócićdoedytora
tekstów,cośmnienagleoświeciło.Otworzyłemzpowrotemalbum
prywatnychzdjęćnaprofilufacebookowymkandydatki.
Wśródfotografiimężczyznbyłajednatwarz,którasiępowtarzała.
Raz,dwa...anawettrzyrazy.
Mężczyznaniecowyższyodniej,zawszewmarynarce,około
trzydziestki,szatyn,włosyzaczesanedotyłu.
WprzeciwieństwiedoAntoniaHidalga,MonikaLlopiswswoich
kręgachbyłaznanaprzedewszystkimjakokobieta,któraprzedkładała
pracęnadżycieosobiste.
Awięcwreszcieudałomisięzakraśćdojejnorki.