Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁCZWARTY
TAJEMNICE
MieszkanieMariiiGuciawyglądałojakżywcemwyjęte
zkatalogumeblarskiego.Idealnieharmonijne,wszystko
dosiebiepasowałoikażdy,ktoprzekroczyłjegopróg,
czułsięjakusiebie.Czytouczucie,któreichłączyło,czy
teżpoprostudobrarękaMariiniewiadomo,
cosprawiało,żeprzyjaciółkiuwielbiałysiętuspotykać.
Zwyklewyglądałotowtensposób,żeGucioszedł
doherbaciarninapartięszachów,aonewpadały
zaromatycznymiwypiekaminaplotkialbowspólne
oglądaniejakiegośfilmu.
TymrazemtylkoBarbaraprzyniosłazaopatrzenie.
Zogromnegowiklinowegokoszykadochodziłytakie
zapachy,żenawetpogrążonawżałobieMariapoczuła
falęnarastającegoapetytu.Nicdziwnego,odkilkudni
żywiłasięsuchymchlebemitotylkowtedy,gdyktoś
wspomniał,żepowinnacośzjeśćalboodpocząć.
Tobyłookropne,jakonamogła?Olgaszeptem
rozwodziłasięnadzachowaniembyłejżonyGucia.Maria
udawała,żetegoniesłyszy.Szarlotka,chociażpyszna,
cochwilęstawałajejwgardle.Trzymającwdrżących
palcachwidelec,ostrożniedzieliłaciastonamikroskopijne