Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
ROZDZIAŁPIERWSZY
POŻEGNANIE
Wrześniowesłońcepaliłowplecy.Mariaschowałasię
wcieniuidyskretniewachlowałasięplanempogrzebu.
JakzwykledzieciGuciazpierwszegomałżeństwastanęły
nawysokościzadania.Wszystkozostałozorganizowane
ziścienieludzkąprecyzją.Niebyłomiejsca
nanajmniejszybłąd.Zirytowałasię,gdyzdałasobie
sprawę,żeonanigdyniebyłabywstanietegozrobić.
Znowuzbierałosięjejnapłacz.Niezaplanowane
chlipnięcieściągnęłonaniązgorszonespojrzeniaMaćka
iLucyny.Starałasięopanować,alegdysobiepomyślała,
żeGuciojużniespojrzynaniąwtenswójsposób,żejuż
siędoniegonieprzytuli,żeniepójdąnaspacer,
trzymającsięzaręce,cośwniejpękło.Porazkolejny
rozsypałasięnamilionkawałków.Zawszetoonachciała
odejśćpierwsza,dlaczegożyciejesttakokrutne?Tłum
gościzafalowałzażenowany,gdywniejwłączyłasię
syrenastrażacka.Nawetksiądzprzerwałmonotonną
litanięispojrzałnaniązuniesionymibrwiami,jakby
spodziewałsię,żepaniMaria,pogrążonawżałobie
kobieta,zarazrzucisięnatrumnęizrobiprzedstawienie
godnehollywoodzkiejszmiry.O,nie!Nictakiegonie