Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
cisza.Gdynegocjacjespełzłynaniczym,Olgawzięła
sprawęwswojewypielęgnowaneręce.Uzbrojona
wpilniczekpodeszładodrzwi,którychzamekledwie
musnęła,ajużstałyotworem.Chwilępotemubierały
wpłaszczszlochającąMarięiignorowałyjejżądanie
zostawieniawspokoju.Aninachwilęnieprzeszło
imprzezmyślpoprostuwyjść.Wyciągnęłyjąniemalsiłą.
WłaściwietodokonałategoBarbara,któramiaławprawę
wpodobnychsytuacjach.Serafinabyłazbytdelikatna,
mogłatylkogłaskaćdłońprzyjaciółkiiwspierać
jąciepłymsłowem.WięcBarbaraprzejęładowodzenie.
Zgromadziławsobiemnóstwosiłyimiłości,którą
obdarzaławszystkichwokół.NietocoOlga.Rudakocica
sunęłazanimilekkozamyślona,paliładługiegopapierosa
iłowiławszystkiepożądliwespojrzenia.Bawiłojąto.
Rozkoszowałasięspacerem.Niepasowaładopozostałych
kobiet,ajednocześniełączyłajązniminierozerwalna
więź.
–Nojuż,kochana,oddychajgłęboko.Zobacz,wiewiórki.
Możeusiądziemytrochęnaławce?–Barbarawciąż
otaczałaMarięszerokimramieniem,bojącsię,żejeśli
choćnachwilępoluzujeuścisk,taupadnie.Wkońcuijej
zaczęłotodoskwierać.Rękacierpła,apoplecachspływał
pot.Jesieńbyławyjątkowociepłategoroku.
–Amożepójdziemynadrinka?–wtrąciłasięOlga.
–Możejednakdoherbaciarni?–zaproponowała
Serafinaipoprawiłakapelusz,którynasunąłsięjej
naoczy.Wzrokiemwciążśledziłarudestworzonka.
–Proszę,wróćmydodomu.–Mariazaszlochała.
–Naprawdęnieczujęsięnajlepiej.
–Kochanie,niemożeszżywcempogrzebaćsięwdomu.
TamwszystkoprzypominaciGucia.–Barbarastarałasię
byćdelikatna,alenieszłojejtonajlepiej.Maria
rozpłakałasięnadobre,wtórującjakiemuśdziecku
wwózku,którematkapróbowałanerwowoukołysać