Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Przezmomentpomyślałam,żesięprzesłyszałam.Jednakżepowaga
malującasięwspojrzeniutatyuświadomiłami,żesłuchwcalenie
płatałmifigla.
–Twojamatkapojechaładonotariusza–powtórzyłiznówzamyślił
sięnamoment.Wyglądałprzytym,jakbynachwilęstraciłkontakt
zrzeczywistością.–Lutkaplanowała–westchnął–awłaściwieoboje
mieliśmytakizamiar,żedowieszsięotymdopieroponaszej…
–Zamilkł,choćjużwtedywiedziałam,żepoprostuchciał
mioszczędzićprzykrościidlategopostanowiłpominąćsłowo
„śmierć”.–Miałaśdowiedziećsięotympóźniej,córeczko.
–Zupełnienierozumiem,cochceszmipowiedzieć,tatku,ale
przyznam,żezaczynamsiętrochęniepokoić.
–Możeciebyćtrochęciszej?–zapytałanaglestarszapanileżąca
nałóżkuobok.–Normalniezwariowaćmożna.Mnie,starąbabę,
położąnajednejsalizmałolatą.Wystarczymijużwłasnychwnuków,
którestaleczegośodemniechcą.Nocosiętakpatrzysz,paniusiu?–
zapytała,kiedyspojrzałamnaniązniedowierzaniem.–Amyślisz,
żemojawnuczkazezwyczajnąwizytądomniedziśwpadła?Wam,
młodym,tylkoojednochodzi,opieniądze–dodałajeszczecierpko,
poczymmrucząccośpodnosem,odwróciłasiędonasplecami.
–Przepraszamy–powiedziałamipopatrzyłampiorunującym
wzrokiemnaojca,któryzdawałsięjużotwieraćusta,pewnie,
byrzucićjakąśkąśliwąuwagę.–Jużbędziemycicho–dodałam
pospiesznie.
Dotknęłamdłoniojca,nerwowozaciskającejsięwpięść.
Onnaprawdędziśniebyłsobą…
Inagle,niewiedziećczemu,postanowiłamniekontynuowaćtej
niemiłejrozmowyztatą.Zwyczajniestchórzyłam.