Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Helena
Mojeprzeraźliwiebladeodbiciewlustrzetylkopotwierdzałosłowa
matki.Nieczułamsięnajlepiejichybarzeczywiścieniepowinnam
terazzostawaćsama.Mimotozdecydowałaminaczej,planującgdzieś
wyjechać,choćbynachwilę.Pragnęłamodpocząćwciszyispokoju,
bynanowomócsobieprzemyślećipoukładaćpewnesprawy.
Tylesięostatniowydarzyło,tylezmieniło.Itowcalenienalepsze,
choćpodświadomieliczyłamnacud,wmawiającsobie,żecośdrgnie
wmoimpozbawionymsensużyciu,żecośpopchniemniedoprzodu,
otwierającprzedemnąnowy,ekscytującyrozdział.Jednakinformacja,
żeprawdopodobnienigdyniezostanęmatką,byłaniczymgwóźdź
dotrumny.Przecieżfakt,żewciążpozostawałambezdzietna,wcalenie
oznaczał,żewogóleniechciałammiećpotomstwa.Chciałam,ito
bardzo.Wdodatkuzmężem,któryjużstałsiętylkoeks.Słówlekarza
niepotraktowałamjakwyroku,boprzecieżmogłamzdecydowaćsię
naadopcję.Alezawszesądziłam,żetozPiotremwychowamnasze
dziecko!Iznówwracałamdopunktuwyjścia…
Dołującaświadomość,żePiotrniejestjużmoimmężemiże
niebawemzostanieojcem,sprawiała,żedusiłamsięwewłasnymciele.
Cośkrzyczałowemnie,żemuszęsięodtegoodciąć,oderwać
ichociażspróbowaćzdystansować,boinaczejoszaleję.Ajednocześnie
wmoimmocnoporanionymsercucościchutkoszeptało,żetylko
wyjazdwnieznanepomożemizrozumiećinanowopoukładaćpewne
sprawy.
Teraz,patrzącnaswojepodkrążoneoczywlustrzewiszącymnad
szpitalnąumywalką,zastanawiałamsię,czyniepostąpiłamzbyt
pochopnie,decydującsięnasamotnywyjazd.Pomimożeminęłokilka
tygodni,wciążbyłamsłaba.Aprzecieżmamaproponowałamiswoje
towarzystwo.Odmówiłamjejiniezmieniłamzdania,nawetgdysię
namnieobraziła.Poprostuczułam,żeniemogępostąpićinaczej.Poza
tympodejrzewałam,żezazachowaniemmatkikryłosięcośgłębszego.
Potrafiłamjużodróżnićzwykłąmatczynątroskęodstrachu,choć
mamazdecydowaniezaprzeczyła,gdyzapytałam,czyczegośsięboi.
Intuicjajednakpodpowiadałami,żematojakiśzwiązekzsekretem,
jakąśdługoskrywanątajemnicą,doktórejniestetymatkaniechciała
sięprzyznać…
Odkądsięgałampamięcią,matka,ilekroćsprawydotyczyłymoich
własnych,samodzielnychwyborów,zawszedziałaławsposób
nieracjonalny.Gdybyłamnastolatką,miałamsiedemnaście,