Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
dołu,bociociaBethstwierdziła,żepotrzebujesięprzejść
–Kathleenzachichotała–żeby„zgubić”telody,które
zjadła.Ajakszłyśmy,tośpiewałyśmyprzytympiosenki.
To
rzeczywiście
byłmiłospędzonyczas.Zdałam
sobieztegosprawęjeszczebardziej,gdysłuchałam,jak
KathleenopowiadaotymWynnowi.
–Czyzabierzeciemniezesobąnastępnymrazem?
–spytałpoważnie,aKathleenpokiwałagłową.Nagle
zrobiłojejsięprzykro,żeWynnstraciłtakądobrą
zabawę.
–Możemoglibyśmypójśćjutrojeszczeraz
–powiedziaławzamyśleniu.–Zapytamciocię.
Kathleenzeskoczyłazkanapy,chcącpobiec
domojegopokojuiwtymmomenciezauważyła,żestoję
wdrzwiach.Wynnrównieżspojrzałwmojąstronę.
Najegotwarzypojawiłosięzaskoczenie,którezaraz
zastąpiłaradość.Wstałiwyciągnąłdomnierękę.Żadne
znassięnieodezwało,alezauważyłamjegopytające
spojrzenie.
–Tak,tobyłwspaniałydzień–potwierdziłamsłowa
Kathleen.
–Rzeczywiście,wyglądasz,jakbyśprzeżyławspaniały
dzień–powiedziałWynnbiorącmniezarękę
iprzyciągającbliżejdosiebie.–Maszrumieńce
napoliczkachioczycibłyszczą.Jesteśjeszczepiękniejsza
niżzwykle.
MającnauwadzeciekawskieoczymałejKathleen,
opierałamsięnieco,gdyWynnprzyciągałmniedosiebie.
Musiałzrozumiećmojeintencje,bozwróciłsiędoniej: