Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
Siwymężczyznaniepewniepokręciłgłową.
–No,niechpanzgaduje!–zachęciłagodziewczyna.
–Dwa?Metrydwa?
–Zimno!–Dziewczynasięroześmiała.–Trzy
sześćdziesiąt!Dapanwiarę?
Ciężkobyłostwierdzić,czydał,czyteżnie,
bowyglądałnawyjątkowowstrząśniętego,itoraczejnie
osiągnięciemprzezjeleniaolbrzymiegowyjątkowo
efektownegorozmiaruporoża.
–PaniLindo,możejednakprzełożymynasze
spotkanienajakiśbardziejsprzyjającymoment?–
poprosiłcicho.
–Sprzyjającyczemu?–Dziewczynamrugałatak
szybko,żeprzypuszczalnieekranwsmartfoniewolniejsię
odświeżał.
–Przyznapani,żedziśwarunkidorozmowy
sąraczej…hm…nienajlepsze.
–Czyjawiem?Znikaniezwłok,taplaniesię
wmózgu…Zasięgimiposzybująjakorzeł,cotojegocień
widziałaKasiaStankiewicz.
–Niechpaniidzie,paniMiller–poprosiłrozdrażniony
Kurzawa.–Umówimysięnakiedyindziej,nieczujęsię
najlepiej.
Lindazrobiłasmutnąminę,którąwielokrotnie
ćwiczyłanakolegach.Tymrazemjednakzamierzonego
efektunieosiągnęła,najprawdopodobniejdlatego,
żemężczyznabyłznaturyodpornynakobiece
manipulacje.
–Nodobrze,skorotak…–skapitulowała.–Szkoda,