Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
czerniałysągidrzewa,równopoukładaneiprzypominająceszeregi
niskichlepianek.
Najednymzsągówpodrosochatąpłaczącąbrzozą,którejdwie
potężneodnogiwyrastałyjakbyzjednegopnia,siedziałaHandzia
Tarłównazogromnympękiemkwiatównakolanach.Włosyjejzdobił
wienieczgorącopurpurowychmaków,czarnewarkoczelśniące
jedwabiścieopadałynaramiona.Dziewczynkabyłazdyszanaze
zmęczenia,alepomimoto,odpoczywającnadrzewie,śpiewała
półgłosem.
Wkońcuzaczęławołać.
Jasiu!Jasiu!Hop!Hoop!
Trawyopodalrozchyliłysięgwałtownie,wypadłznichszczupły
siedemnastoletnichłopakwbluzieszkolnej,odHandzistarszyorok.
Krzyczyjakopętany:
Nazbierałemcałączapkępoziomek!MówięciAndziu,pyszne!
Chcesz?
Dajichodźprędko,będziemyczekalinapociąg.
Ii!Niewarto,terazpojedzietowarowy.
Właśnienatenczekam.Wieszdlaczego?
Chłopakzdumionyszerokootworzyłoczy.
Cóżtynaprawdę?Zwariowałaś!
Wcaleniezwariowałam,ajaktymogłeś?
No,ja!Jajestemmężczyzną,niebabą.
Tymogłeśtozrobićtoijazrobię,chociażjestemdziewczyną.
Handziu!BopowiempannieEwelinie.
Mów.
Jakmamękocham,topowiemtwemuojczulkowi.
Ależmów.Biegnijcotchuzwiadomością,jatymczasembędę
podpociągiem.
Czarne,wielkie,wilgotneoczyAndzirozżarzyłysięfiglarnym
ognikiem.
Todopierobędziefrajda.Hu–ha!
Jaśzbladłzprzerażenia.
Handziuniu!Mojamiła,mojadobra,nieróbtytego,jasięboję.