Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
silniedosiebie.Wargimudrżały.
Ot!Takiezawołałgorącożejaksięmawdomuanielską
istotkę,tosięjejwświatnieoddaje.MojatyAneczkojedyna!
Przylgnąłnagledojejust,przypiąwszysiędonichnienaturalnie
mocnympocałunkiem.Oczymupłonęły.
Handziazatrzęsłasię.Uczucieniesmakuowładnęłoniątak
gwałtownie,żeodepchnęłasilnieKościeszęidłońmizasłoniłatwarz.
Stałaprzednimpąsowa,dyszącagniewem.Onzmieszałsię,
przymrużyłoczyirzekłdośćsucho,panującnadsobą:
Więcchceszrodzinnydomrzucić?
Dziewczynauspokoiłasię.Byłajakbyzawstydzona.
Przecieżtonienastałe.Skończękursyiwrócę,pomyślimy
wówczasrazemzojczymkiemojakiejśpracyspołecznej,ojakimś
czyniepożytecznym.CzyżtaksiedziećwTurzerogachbezmyślniejak
podkloszem,nieznaćnicpozatym.Ojczymku…
Więctysądzisz,żecięnatoskazuję?Dlaczegóżbezczynnie?…
Uczsięwdomu,ilechcesz,kupięcicałąbibliotekędziełrozmaitych,
ainaszaobfita,możeszczerpać,ilezapragniesz.JeślipannaEwelina
niewystarcza,odprawięizgodzęinną.
Ach,jakżemożnatakmówić?zawołałaczerwonazoburzenia.
PannaEwelinatakazacna,takawykształcona,jużtylelatjestunas,
staranniemniewychowywałaiojczymeksięoniejodzywajak
o…panniesłużącej.
No,no,dobrzejuż.Chcęcitylkodogodzićwewszystkim,byleś
niewyjeżdżała,nieosierociłamnieidomunaszego.Wierz,Aneczko,
żezapłakałbymsięzatobą,tyśpociechamegożycia,osłodaijasny
promień.Jakżebytubyłobezciebie,samapomyśl?
Spojrzałananiegoniepewnieijakbybadawczo.