Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
bowkońcuniewytrzymałem.
PaniAniazakryłatwarzfolderamizplanemzwiedzania,udając,
żewnikliwiestudiujeobiadowemenu.Dałbymsobiegłowęuciąć,
żepróbujeukryćrozbawienietymimoimikluskami.
Będzietamdzikafauna?zapytałrzeczowymgłosemCzesław.
Klasawybałuszyłananiegooczy,jakbysięurwałzchoinki.
Tak,wiem.Porównanienieconawyrost.Możemójprzyjacieljest
niewysokiinaupartegomógłbyudawaćelfa,alewewrześniubyło
natozdecydowaniezawcześnie.Conajmniejotrzymiesiące.
Jakaznowufauna?spytałMisiek.
Faunatozwierzęta,afloratoroślinywyjaśniłeksperttonem
fachowca.
Topołaciniedodałemmimochodem,zwielkąuciechą
obserwujączaskoczoneminyGiedziów.Prawda,Czesławie?
Przytaknąłmizzapałemipodchodzącdotablicyzapisałoba
łacińskiesłowakoślawymikulfonami,którewjegomniemaniu
przypominałylitery.
Skądwiesz?naskoczyłnamnieMichał.
Tegoakuratniewiem.Niepamiętam.Wiem,żewiem,
itomiwystarczy.Tobędzietadzikafauna?ponowiłempytanie,
zwracającsiędopaniAni,któradobitałacinąpoświńskimogonie
nachwilęstraciłapanowanienadprzebiegiemrozmowy.
Przyglądałasięnamlekkozdezorientowana,coraczejnieczęstojej
sięzdarzało.Wkońcupotrząsnęłagłową,jakbypowrótdorównowagi
wymagałtylkozrzuceniajakichśmaleńkichchochlików,które
przysiadłyjejnawłosachiniepozwalałysięskupić.Pomogło,
bopochwiliodpowiedziałazezwykłąuniejwerwą:
Ztego,cowiem,obejrzymyzagrodężubrów.
Phi,onełagodnejakbarankiijedząjakieśtrawsko.Zero
instynktudrapieżnikaskomentowałCzesław.Nuda.
ZatopodochronąbroniłażubrówpaniAnia.
Gdybyśmychociażspotkaliwlesiedziki…rozmarzyłsię
Misiek.
Przecieżdzikteżniejestdrapieżnikiem.Możecięnajwyżej
pogonićnadrzewopróbowałemsięmądrować.Jerośliny,prawda,
Czesiek?
Mhm,alenietylko.Zjadaowady,gryzonie…Byleniezaduże.
Michałafaktyczniebyniepołknął.Chybażewostateczności.
ZCzesławemniezamierzałemsiękłócić.Jegorodzice
weterynarzamiidlategopełnirolęklasowegoekspertaodzwierząt.