Treść książki

Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
pogłowiebonaśledczakuniematamfryza.Jakmnie
zedwatygletemutuzBartoszycówprzywieźli,
tomusiałemztyglanaprzejściówceodsiedzieć
icoodparudniusiebiepodceląjestem.
Doznajomkowegofryzikazapisałemsięnaten
czwartekigolnęsięnazerówę.
Synku,adalijużpaczkę,cociwśrodę
podrzuciłam?kontynuowałamatka.
Ta,dziękiwambardzopotwierdziłCino.Gadała
tyostatniozpapugiem?Zajedzieontu?Trzeba
serazemjakieśpodaniedlaprokuraturymaznąć.Może
bymniepuścili,boprawiewszyscywmieszaniwmoją
sprawęsporotemuwylaźli.
Twójadwokatmówiłdlamnie,żetrzebaczekać
pierwszejsprawytłumaczyłamatka.Radził,
cotybyśsięprzyznałdozarzutówinieodwalał
żadnychnumerów,jakświrkowałeśwsądzie
wKętrzynie.
Acojatamrobił?!zaprzeczyłCinoiznerwów
zacząłsiękitaćnakrześle.
Mecenasgadał,żerżałeśpokońskuzsędzi
przypomniałamumatka.
Dowidzenia!Cinozerwałsię
natoprzypomnienie.Złapałjeszczewiększegonerwa:
Niejeździjcietuwięcej!imiałwołać,byoddziałowy
gostądzabrał.
Noiczegogłupiejesz?!uspokajałagomatka.Już
sięconawąchałeś?!
Siadaj,duraczoku,bowezmąnasiwygnają.
Ojciecpodsunąłmukrzesło.
Ano,chichałem...przyznałsięCinozniewinną
minąiwróciłnaswojemiejsce.Najwyższysędzina
domnie,żeztygielizolaty.Alekijznim...Mogli