Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
staregokawalera.
Zdecydowaniewolałabybyćpokojówkąlub
pomywaczkąwkuchni.
Upokarzałająrównieżświadomośćzaciągnięciadługu
utegodobregopana,którychętniebyspłaciłatym,czym
takajakonaodwdzięczyćsięjedynie,wjejprzekonaniu,
może.
Alecóż–skorowierzycielniedajenajlżejszegoznaku,
żezależymunaspłaciezaciągniętegozobowiązania...
Poobiedziezwykleprzebierałsięwpiżamę,kładłsię
zcygaremwustachirękamipodgłowąnaotomanie.
Soniasiedziaławtedyprzynimnabujanymfotelu
zgazetąlubksiążkąiwtedyczułasięlektorkątego
niezrozumiałegodlaniej„faceta”.
Czytałaakuratmonotonnymgłosemjakiśnudny(bo
polityczny)artykuł,gdywprzedpokojuzadźwięczał
elektrycznydzwonek.
–Któżbytootejporze?–Rzymskiskrzywiłsię
zniezadowoleniem.
Chwilępóźniejlokajmeldowałjakzawszeuroczyście
izpowagą,choćoczymusięśmiałypodsiwymi,
krzaczastymibrwiami.Widaćradbyłniespodziewanemu
gościowi.
–PanJerzyprzyjechał.
–Jerzy?!–zawołałRyszardiżywozerwałsię
zotomany,zapominającoswymstyluzrównoważonego,
zimnegodżentelmena.
Dogabinetuwszedłwysoki,dorodny,młodychłopiec
irzuciłsięnaszyjęstaremukawalerowi.Soniawstała,
rumieniącsię;zaskoczonabyłaniespodziewanąwizytą.
Obserwującprzywitanietychdwóchpanów,
zapytywałasamasiebie,ktobytomógłbyćten