Treść książki
Przejdź do opcji czytnikaPrzejdź do nawigacjiPrzejdź do informacjiPrzejdź do stopki
niedopałek,porzuconywpośpiechunawidowni,nie
wywołałpożaru.
Tancerki,jaknakomendę,wjednejchwilizrzuciły
szlafroczki,kąpielowepłaszcze,szale,którymiokrywały
podczaspauzyswepółnagieciała.
Ijuż,kiedyzabrzmiałaprzegrywkafortepianowa
dokupletu–wnieskazitelnejregularnościąliniigirlaski
z„Orfeum”stanęły,wpatrzonewbystreoczy
baletmistrza.
–Razidwa,itrzy...
Nagirlasy
Niejedenłasy,
Tofrykasy
Imiód...
Iznówporazsetnyrozbrzmiałśpiewgirlaskówwtakt
dudnieniajapońskiegobębenka,wrytmieakcentowanym
równiutkoruchamizgrabnych,bajeczniedobranych,
dziewczęcychnóżek.
Wpewnejchwiliozwałsięgłosbaletmistrza:
–Stop!
Pianistanatychmiastprzerwałgranie,adziewczęta
zescenyspojrzałyzobawąizapytaniemwoczy
profesorabaletu,którateżznichcoś„sfajfoniła”,
żekierownikuznałzastosowneprzerwaćimtaniec.
–Którejtambrakuje?–spytałbaletmistrz.
–Przepraszam!Stokrotnieprzepraszam!–wołała
zgłębiwidownibiegnącakuscenieBudzyńska.
Maleńkiegowzrostukomikrewiowywziąłdoręki
megafon,którymczasemreżyserhałaśliwychfinałów
posługiwałsię,abybyćlepiejprzezcałyzespół